wtorek, 24 sierpnia 2010

Świerszcz w kominie


To niesamowite, że w środku miasta o północy, gdy wszyscy rozsądni śpią, obok najbrzydszego i jedynego niewyremontowanego bloku rozbrzmiewa świerszcz. Może jest ich więcej, a może tylko jeden. Uzdolniony. Trudno powiedzieć. W środku nocy dudni cisza przerywana tylko od czasu do czasu przejeżdżającym samochodem. Ktoś gdzieś jedzie, ktoś skądś wraca, musi lub chce jechać, a może zwyczajnie spać nie może.
A on gra. On świerszczy w najlepsze.
A mi się wyświetla film. Obrazki z ogrodu, którego nie miałam, nie mam, ale mieć będę. Może wkrótce, może u schyłku życia. Ale czy czas ma znaczenie? Jednostką cieszenia się ze spełnionych marzeń jest intensywność, nie minuty. Nieważne, czy będę mogła jeszcze biegać za motylami, czy pozostanie mi odkurzania chaty na siedząco. Taborecik w prawo-kawałek podłogi, kolejny kawałeczek-kolejny kawałek.
Widzę ogród, lawendę, która po dotyku zostaje na dłoniach. 
Jaśmin i bzy.
Będę smażyła placki z cukinii, która jeszcze niedawno była ziarenkiem w mojej dłoni. Robiła nalewki ze swojej pigwy i z zerwanego czarnego bzu za domem. Będę rozcierała w dłoniach-tych młodych lub już pomarszczonych-pęczek ususzonej bazylii i tymianku. Będę przyprawiała omlet o szóstej rano świeżą kolendrą nie otrzepując z niej z rosy.
A wieczorem będę siadała na bujanym wiklinowym fotelu i czytała książkę przy dźwiękach świerszcza. Urządzę mu salon w kominie.
Będę...
Będę i już!
Dziwnie mi o tym pisać na wspomnienie czasów, gdy jedynie ważna dla mnie ziemia to ta w doniczkach na moim parapecie.
Ludzie się zmieniają. Oby nie świerszcze!

5 komentarzy:

  1. Piękny tekst, z przyjemnością przeczytałam.
    Swierszcz za kominem...ojciec mi dawno mówił, ze jesli juz taki świerszcz się tam dostanie, to podobno idzie zamęczyć swoim graniem domowników. Na poczatku jest fajnie, ale potem.... :)) Pozdrowienia i wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi jeszcze chodzi po głowie, był taki wiersz...
    jak to leciało... (sprawdza w google)

    Wicher wieje, deszcz zacina,
    Jesień, jesień już!
    Świerka świerszczyk zza komina,
    Naszej chatki stróż.


    Świerka świerszczyk co wieczora
    I nagania nas:
    — Spać już, dzieci, spać już pora,
    Wielki na was czas!


    — Mój świerszczyku, bądźże cicho,
    Nie dokuczaj nam...
    To uparte jakieś licho,
    Śpijże sobie sam!


    A my komin obsiądziemy
    dokolutka wnet,
    Słuchać będziem tego dziadka,
    Co był w świecie — het!


    Siwy dziadek wiąże sieci,
    Prawi nam — aż strach!
    Aż tu wicher wskroś zamieci
    Bije o nasz dach!


    Dziadek dziwy przypomina,
    Prędko płynie czas;
    Próżno świerszczyk zza komina
    Do snu woła nas!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniczko, z całego serca życzę Ci tego ogródka. Pięknie to napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem Moniczko o czym piszesz, bo ja wychowałam się w takim domu gdzie świerszcze grały za kominem, za domem i przed domem był ogród. Rano wychodziłam do niego boso, a wszystko co najlepsze było w zasięgu ręki.
    Teraz los rzucił mnie gdzieś daleko od domu, ale i tutaj nie ustaję w trudach tworzenia małego zakątka zieleni, w którym oczywiście pachnie lawęda i mięta. Życzę Ci, aby Twoje marzenia jak najszybciej sie spełniło. A ja idę teraz zrobić omlet z kolendrą bo czytając Twój post narobił mi wielkiego smaka.

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko uwielbiam to Twoje pisanie-jestes stworzona do pisania ksiazek!!!! Moja wyobraznia podrozuje pod Twoje dyktando...Pisz!!!!! Ja bede czytac, a moje serce rozplywac...Pa-Ag

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)