sobota, 31 grudnia 2011

Z Nowym Rokiem

Posprzątane na błysk. No, niemal:)
W każdym bądź razie pani domu w osobie JA zadowolona, a to najważniejsze.

Nie zdążyłam złożyć Wam życzeń świątecznych. Za wszystkie życzenia dla mnie serdecznie dziękuję. Jesteście Niezastąpieni! 

Nadrabiając, chcę życzyć Wam, abyście każdego dnia Nowego Roku budzili się szczęśliwi lub chociaż wstawali prawą nogą. 
Abyście codziennie mieli mnóstwo powodów do uśmiechu i by nic Was nie powstrzymywało przed obdarowywaniem nim każdej napotkanej osoby i by te uśmiechy zostały odwzajemnione. 
Abyście codziennie mieli czas i ochotę obdarowywać sobą najbliższych. 
Abyście nie omijali lustra, bo mieszka w nim niezwykła osoba, która też potrzebuje Waszej uwagi, Waszego czasu i Waszej miłości. 
Abyście każdego dnia dostrzegali magię, jaką niesie życie.

I jeszcze jedno życzenie z muzycznym tłem z jednego z moich ulubionych filmów "Wytańczyć marzenia". Życzę Wam, by wszystkie Wasze marzenia spełniły się w nadchodzącym roku, choćby trzeba je było przypłacić zmęczonymi od tańca nogami:)

środa, 28 grudnia 2011

Poświątecznie

Siedzę na kanapie z nogami do góry, zaplatam warkocz i rozplatam. Francuski. Nieskomplikowane to zajęcie, bo decydując się na kolejne życiowe zmiany zaczęłam od fryzjera.
Rzadkie to u mnie uczucie, gdy nie tylko nie wiem, za co się zabrać, ale - uwaga spowiedź! - nie chce mi się. Za nic brać mi się nie chce.
Znam natężenie okresu przedświątecznego od kilku lat, ale tegoroczne przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Święta były zbyt krótkie i zbyt intensywne na regenerację. Czy byliście kiedykolwiek na tyle zmęczeni, by zaplatać i rozplatać warkocze? Francuskie. Początek obłędu, czy normalny stan organizmu? Nie musicie być nadmiernie szczerzy:)
Siedzę więc sobie, zaplatam i rozplatam krótkobieżne warkocze. I myślę sobie. Nic szczególnego. Czy otworzyć okładkę, przerzucić pierwsze strony i zagłębić się w smaczną książkę od wszystko o mnie wiedzącego Mikołaja? Czy może załadować nabój do nowego pióra, wygrzebać zakurzony dziennik i zapełnić kilka pustych stron? Czytać, czy pisać? Odsuwam natrętne myśli o szorowaniu glazury w łazience, piekarnika, zapomnianych z premedytacją kurzach ponad wysokością wzroku i niewątpliwych "kotach" za meblami.
Bo u mnie od kilku lat przedświąteczne porządki odbywają się śpiewająco po Świętach. Normalka. Nienormalne natomiast jest to, że nie zdążyłam nawet ubrać choinki. A choinkę rozbiera się po wizycie księdza. Jak mam ją rozebrać, skoro jej nie ubrałam? Ryzykować niesienie choinki z piwnicy po Nowym Roku pod czujnymi uwięzionymi w wizjerach oczami sąsiadów? Jeden telefon, a wyjadę stąd w kaftanie.
-Jak będziesz wiedziała, kiedy chodzi ksiądz, daj znać. Pożyczę Ci moją choinkę.
Czy przyjaciele nie są największym skarbem?!

Poklikałam trochę i wracam do warkoczy.
Albo nie! Okna umyję, bo wiosny spoza nich nie widać:)