wtorek, 17 lutego 2015

"Witaj Skarbie,
zawsze się cieszę, kiedy dostaję od Ciebie list - jesteś taka mięciutka:)" - napisała dziś do mnie Ewunia, moja druga połówka "Zeszytu z aniołami". Ja od słowa, Ona od obrazu. Wzruszyła mnie, łezki pociekły - te lekkie, ciepłe i mięciutkie. Nie te słone, a szczęśliwe.
Ostatnimi czasy doświadczam aniołów. Tych prawdziwych, ludzkich. Zjawiają się znikąd. Nowi i ci, którzy już są od jakiegoś czasu. Jedną z cech takich aniołów jest to, że zjawiają się wtedy, gdy ich najbardziej potrzebujemy. Często zdajemy sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy staną obok. A może to tylko wrażenie, bo zawsze ich potrzebujemy? Nie wiem, jak jest z tymi aniołami, ale jak dobrze, że są!

Jakoś dziś tak mi nostalgicznie:)

Te anioły przypomniały mi, że wciąż Wam "wiszę" odpowiedzi na pytania, które zadaliście mi dawno, dawno temu. Nie za górami, nie za lasami lecz całkiem niedaleko, bo na blogu Ani - Pisaninki. A anioły, bo było tam też pytanie o anioły. Jak to szybko z nostalgii można przejść do wstydu! Obiecuję poprawę. Odpowiem. I dodam odpowiedzi na pytania, które dostaję od Was w mailach. Dajcie mi chwilkę, bo znacie mnie - ja z tych, co to wszystko z doskoku.

A tymczasem mogę zrobić coś, o co mnie często prosicie: pokazać mój kącik, w którym nocami zatrzymuję słowa:) Nocami, więc i zdjęcie nocne, bo tylko w ten sposób mogę oddać klimat.
Te dziwne poziome kreseczki na tablicy to cienie pinesek:) A pod pinezkami karteczki stanowiące klocki konspektu powieści, nad którą pracuję.
Pozdrawiam Was cieplutko***