sobota, 17 kwietnia 2010

Jestem!


Od kilku dni korci mnie, by coś tu skrobnąć i wciąż brakuje mi czasu. Durne wytłumaczenie. Ale czasem tak jest z tym czasem. A czasem i z chęciami, nawet tymi dobrymi.
Najpierw święta w dwóch wymiarach. W jednym tym cudownym z rozmowami nocą z Mamą. Ze spacerami po miejscach dzieciństwa. Z żabami wędrującymi do stawu samotnie i od stawu w stronę lasu z towarzyszem na plecach. Z krokusami i winoroślą oplatającą platan. Z wąwozami łysymi jeszcze brakiem liści, ale z zawilcowym dywanem. Drugi wymiar to emocje zdecydowanie przeciwne mojej potrzebie wyciszenia, czyli spotkanie z ex, który świat postrzega jak jedno wielkie rozczarowanie o zmiennym natężeniu. Emocje podwojone empatią, bo nie potrafię nie być empatyczna od chwili narodzin Syna.
Pewnie trochę przedłużone spacery w zdradzieckiej - acz pięknej! - wiosennej aurze, ale raczej te emocje zakiełkowały tym, że oprócz torby świątecznych przysmaków przywiozłam do domu chorobę. Bo ryba psuje się od głowy. I tak zepsułam się na dni pięć do czasu, gdy zaczęły mnie poszturchiwać obowiązki i kot otrząśnięty z depresji. Wierzcie lub nie, ale Pędzel zapada w kocią depresję po każdym powrocie od moich Rodziców.
Jeszcze kilka dni spędzonych nad zaległą pracą przy komputerze i wrócę do mojego świata.
A za oknem zieleń się obudziła. Zauważyłam, więc powoli się naprawiam. Jest dobrze!

1 komentarz:

  1. Monisiu dobrze, że już jesteś a chorobę zostawiłaś...we wspomnieniach. Chciałabym już poczytać blogi o sprawach codziennych, jestem przesycona nadmiernym i pompatycznym okazywaniem smutku i rozszarpywaniem na okrągło tych samych ran. Twoja empatia, to cecha którą sama posiadam i szanuję Twoją postawę wobec exika - to bardzo ważne dla syna. Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)