piątek, 7 stycznia 2011

Od Hitchock'a do Disney'a

Oglądaliście w Święta telewizję? Znów rozczarowanie. Te wszystkie filmy familijne z Mikołajami, elfami, świętami na Hawajach, no i  "Kevin sam w domu" skończył się tak, jak w zeszłym roku. Bla, bla.
Moje Święta były przerozmawiane z Mamą, a w przerwach skusiłyśmy się na baśń Disney'a (bo w każdej z nas drzemie księżniczka) i na film fantasy z Robertem De Niro (bo De Niro).
Jeśli nie oglądaliście "Zaczarowanej" - tej z Disney'a - to w skrócie: jest Księżniczka, Książę i Macocha. Księżniczka zakochuje się w Księciu, Książę w Księżniczce, a Macocha oczywiście jest zła. Macocha wie, że jeśli Książę poślubi Księżniczkę, o tronie może zapomnieć, więc postanawia pozbyć się Księżniczki przenosząc ją do świata, gdzie nikt nie żyje długo i szczęśliwie i wrzuca ją do studni. Tak się składa, że ten macoszy drugi świat to Nowy Jork, a druga strona studni to jedna z nowojorskich studzienek kanalizacyjnych. 
Jest oczywiście ciąg dalszy historii, ale pozostańmy przy studzience kanalizacyjnej, przy której pracują porządni ludzie (być może zatrudnieni przez nowojorski urząd pracy) i są świadkami przejścia drogi ze świata Disney'a nie tylko Księżniczki, ale też podążającego za nią Księcia, potem ciapowatego wysłannika złej Macochy oraz będącej świadomie po stronie dobra słodkiej wiewiórki.
A teraz zmiana planu: Lublin, biblioteka, sala dla dorosłych.
Przyszłam wymienić książki, porozmawiałam sobie z sympatyczną Panią Jolą i przyszedł czas pożegnania poprzedzony życzeniami na Nowy Rok.
- Czego Pani życzyć? - zapytałam.
- A żeby ten przeciek wreszcie znaleźli - powiedziała Pani Jola.
- Przeciek? - spytałam zdezorientowana, bo w głowie sobie ułożyłam zdrowia, szczęścia, pomyślności.
- A to pani nic nie wie?
- O przecieku nie.
- Dwa lata temu coś zaczęło przeciekać. Nawet nie wiem, gdzie, bo nie powiedzieli. Gdzieś na naszej ulicy. I tak od dwóch lat chodzą, jak nie ma mrozów rozkopują, kują, zamurowują, wyciągają rury, wkładają rury i tak w każdym lokalu na naszej ulicy. U nas znowu byli w zeszłym tygodniu.
- I co?
- I nie znaleźli. Ale nie to najgorsze. Wie pani, co ci z wodociągów zrobili?
- Boję się zapytać - odparłam.
- Nie musi pani i tak powiem, bo aż mnie trzęsie! - Pani Jola była zdecydowanie wzburzona. - Zatrudnili małego starego człowieczka, którego wpuszczają w kanał.
- Wpuszczają w kanał?
- A tak. Wpuszczają, a on idzie tymi kanałami i szuka przecieku. Idzie tak i idzie, aż trafi się studzienka i wtedy na chwile się wychyla. Nawet sobie pani nie wyobraża, jak przestraszył dziewczyny z mięsnego, gdy nagle podniósł klapę.
Oniemiałam. Pani Jola ciągnęła dalej.
- A jak tam utknie? Mówią, że nie utknie, bo nie bez powodu małego zatrudnili. Jak utknie, to podobno ma stukać i oni go znajdą. Małego tak, ale starego zatrudnili! A jak szczur go przestraszy i zawału dostanie? To co wtedy? Na pewno nie zastuka. Gdyby Hitchocock żył, miałby gotowy scenariusz.
- Nie Hitchcock.
- Nie? A kto?
- Disney.
- Disney? Ale jak to?
Opowiedziałam Pani Joli pokrótce "Zaczarowaną". Najpierw słuchała z niedowierzaniem, z niepewnością, w osłupieniu, a potem zaczęła się śmiać. Śmiała się i śmiała i w takim nastroju opuściłam bibliotekę i Panią Jolę  zatopioną w świecie bajek.

5 komentarzy:

  1. i ja też się uśmiałam :)
    A ten dziadek z kanału...to faktycznie brzmi jak scenariusz jakiegoś filmu!!! :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez uwielbiam DISNEYA!!!! A DVD z ta ksiezniczka daly mi dzieci na urodziny??!!! Ag

    OdpowiedzUsuń
  3. Monisiu, masz wyjątkowy dar łączenia dwóch światów: bajkowego i tego rzeczywistego...w sposób arcyzabawny z lekką nutką "horroru":))) Cała ta historia w realu potwierdza naszą "polską nieudolność" i to na każdym kroku...szukać przez kilka sezonów przecieku rury?:)))Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. HAhahahahha. Zabawne skojarzenie.Hahahhaha

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja sobie tu wpadlam przypadkiem i podczytuję. Chcialam się tylko przywitać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)