niedziela, 12 lutego 2012

Od świata odcięta

Telewizja mi się w piątek skończyła. Kilka miesięcy temu zrezygnowałam z usług kablówki, bo rachunki mnie przytłoczyły. Sześćdziesiąt trzy programy, z czego w porywach z pięciu korzystałam i internet, który rwał się kilkanaście razy dziennie wylogowując mnie przy tym w najmniej dogodnych momentach. Musiałam jednak poczekać do końca umowy, by nie płacić zatrważającej kary za zerwanie. A że roztrzepana jestem, pomylił mi się marzec z lutym (bo że dziesiątego pamiętałam) i zaległa w domu cisza. 
Wcale to nie takie złe, pomijając ból spowodowany brakiem wiedzy o świecie. Uzależnienie to jednak siła, a ja zdecydowanie jestem uzależniona od Teleexpressu i Faktów. Po małym piątkowym szoku, czyli po włączeniu telewizora i ujrzeniu szumiącej wojny mrówek, szybki telefon do Cyfry i w przeciągu dwóch tygodni (niehumanitarne!) połączę się ze światem. Oj, coś mi się zdaje, że po tym czasie bardzo się zdziwię, gdy powrócę do świata. Mam nadzieję, że pozytywnie. Optymizm pustelnika:)
Kilka nowych propozycji się w moim życiu pojawiło, więc ta cisza mi służy. Pędzlowi mniej, bo od kiedy telewizor wieje chłodem, pozostaje mu kaloryfer. Wystarczyło wziąć do ręki pilota, a on już mościł się na mediowym pudle. Teraz przechodzi obok niego i spogląda na czarną masę, potem na mnie, wzdycha i pakuje się na kaloryfer. Takie życie z roztrzepaną współlokatorką, mój drogi kocie:) Coś czuję, że w Wigilię mi wygarnie. A może do tego czasu zapomni?
Cisza ma jeszcze to do siebie, że słyszy się to, co za ścianą. A nawet za kilkoma ścianami. Właśnie sąsiedzi dwa piony dalej (czyli w klatce obok) rozmawiają zwracając się do siebie per zawód i per narzędzie pracy. Ale nie jakiś zawód na co dzień spotykany. On nie mówi do niej Kasjerko, ani ona do niego Ślusarzu. Rozmawiają o najstarszym zawodzie świata i "pieszczotliwie" nazywają siebie nawzajem narzędziami (częściami ciała, jeśli mam być skrupulatna) w tym zawodzie używanymi.  Ciekawe czy taki świat zamknięty w kilku słowach tej samej kategorii jest światem prostszym. Tak by się mogło wydawać, prawda? Bo przecież ich rozmowa się klei - dobrze to słyszę.
I tym sposobem miałam swoje Fakty. Osiedlowe.
Poczytam i zmykam spać.

2 komentarze:

  1. Monisiu u mnie i przy włączonym telewizorze często słychać prawie same przerywniki u sąsiadów nade mną:))) Tak już do tego przywykłam, że nie robi to na mnie wrażenia. Co do Pędzla, to myślę, że jemu wszystko jedno gdzie leży,aby miał cieplutko a do następnej Wigilii zapomni zdecydowanie. Powiem Ci, że ja nie wiem na jak długo mam umowę z kablówką, chyba na zawsze, bo jeszcze nic nie przedłużałam ani nie zrywałam...:)))Pozdrawiam cieplutko i buziaki ślę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z powodu takich sasiedzi z gory zmienilismy mieszkanie ! Nawet myslec nie chce jak sie im dzieci wyrosly sluchajac pod swym adresem takiego slownictwa !!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)