piątek, 17 sierpnia 2012

Biedroneczki są w kropeczki

Dawno mnie tu nie było, oj dawno. Nawet sama siebie tym zadziwiłam. Nie wiem, z jakiej materii jest czas, ale zdecydowanie powinien być z gumy. I to tej pierwszego sortu, by nie parciała od ciągłego rozciągania. Już widzę te moje mięśnie bicepsów i tricepsów! W międzyczasie może jakiś start na miss kulturystyki.

Niby silna ze mnie babka, a biedronka mnie załatwiła. Rok temu, po zamieszczeniu przeze mnie na blogu zdjęcia chmary biedronek buszujących na moim balkonie, napisał do mnie Pan z Centrum Badań Ekologicznych PAN z prośbą, bym im trochę tych czerwonych kropek nazbierała i wysłała. Pan napisał, że "od jakiegoś czasu próbuje określić poziom spasożytowania azjatyckich biedronek przez specyficzne biedronkowe pasożyty". Cokolwiek to znaczy, ja, dobra obywatelka, przez kilka dni pukałam te biedronki patyczkiem, by zrzucić do słoika. Kilka dni, bo jak na złość przerzedziły się (czytają moje maile?), a potem zapakowałam ściśle do pojemniczka po tic-tac'ach i posłałam w świat.
Wczoraj przed szóstą rano obudził mnie nie do opisania ból w prawym biodrze. Zerwałam się z piskiem przyprawiając śpiącego w nogach kota o stres pourazowy. Na prześcieradle leżała ona-biedronka. Nie mogłam w to uwierzyć. Tak jak pewnie i ona, że za zwykłe ukąszenie osobnik dwunogi gotów jest ją pozbawić życia. Tak też uczyniłam książką czytaną do snu kilka godzin wcześniej.
A dziś? Bolało do południa, potem zaczęło swędzieć. Drapać nie drapię, bo nie chcę się okaleczyć, poza tym przy drapaniu boli. Ale jak to wygląda! Jak wielka pajda razowego chleba z tostera, bo ciepła. W poszukiwaniu dobrych stron pomyślałam, że lepiej biodro niż pośladek. Tego jeszcze brakowało. Wtedy uderzałabym tą książką i cuciła, uderzała i cuciła, a w międzyczasie nóżki po jednej wyrywała.
Poczekam jeszcze troszkę, a jak nie minie, czeka mnie lekarz. Tylko co mu powiem? Że ugryzła mnie biedronka?! Nawet dziecko w to nie uwierzy.

10 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością wypatrywałam kolejnej niesamowitej historii i po lekturze całego bloga muszę powiedzieć: to się mogło przytrafić tylko Tobie :) Lód przykładasz? Wytrwałości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie potwierdziłaś moje podejrzenia:) Czyli jednak nie dane mi jest przeżyć życia spokojnie;)
      Smaruję jakimś mazidłem na ukąszenia. Na tubce wizerunki wszelkiego możliwego robactwa, ale biedronek nie dopatrzyłam. Napiszę do producenta!
      Wizualnie bez zmian, ale przestało swędzieć, więc chyba idzie ku lepszemu. I tak jestem na lepszej pozycji niż ta biedronka;)

      Usuń
  2. Zasięgnęłam opinii 2 entomologów - wykluczają biedronkę. Ale ja i tak będę od dziś wobec nich podejrzliwa :> Dobrze,że już nie swędzi ale na zaczerwienioną opuchliznę nadal polecam przykładanie lodu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Pan z Centrum Badań Ekologicznych pisał, że te azjatyckie biedronki gryzą i powodują alergie. Co więcej niszczą nasze biedronki.
      Poczytaj-przerażające!
      http://freeisoft.pl/2012/05/inwazja-azjatyckich-biedronek-na-polske/

      Usuń
  3. Brrr! Od dziś każdą napotkaną biedronkę będę oglądać pod lupą! ..na pocieszenie pozostaje mi nadmienić, że to jednak mogło spotkać każdego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potworne, nie? Takie niby słodziaki, co to latają do nieba po kawałek chleba:)
      U mnie już tylko mały ślad został, więc jest dobrze. A Tobie Kochana dziękuję za troskę***

      Usuń
  4. oj biedna Ty! a ja tak lubię "biegroneczki"--jak mówił mój kuzynek:)
    łączę się z Tobą w "nie-drapaniu"!!! bo mnie komary pogryzły chyba, burchle jak pięść!buźka

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj serdecznie po ogromie czasu.na poczatek bardzo Ci dziekuje za karteczke urodziowa.Dostalam ja po kilku miesiacach,bo akurat kiedy Ty ja wyslalas to ja bylam w Polsce.Ale chociaz z opoznieniem sprawila mi wielka przyjemnosc.
    Opowiadanie barwne jak zawsze,ale musze sie przyzac ze troche mi zal biedronki:)
    -bacio i do uslyszenia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. W nocy pogryzła mnie biedronka. W zagięciu ręki i w okolicy szyi pojawiło się około dwudziestu swędzących śladów. Winowajczyni(żółta) jakby nigdy nic maszerowała po pościeli. Wkrótce na całym dekolcie wystąpił rozległy odczyn alergiczny. A jednak gryzą!

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze. Może one zmutowały, albo to jakiś obcy gatunek czy rasa...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)