poniedziałek, 1 lipca 2013

Konkurs z "Zeszytem z aniołami"

Moi Drodzy,
minęły dwa tygodnie od premiery "Zeszytu z aniołami" 
i chyba najwyższy czas na konkurs:)
Nagrodą jest oczywiście "Zeszyt z aniołami" z dedykacją lub bez - do wyboru.

Zastanawiałam się, jakie wymyślić zasady, by konkurs nie był trudny, ale też i nie za łatwy;) I wtedy przyszedł list od Małej Czytelniczki, która na koniec napisała:
"Ta książka jest smaczna na wszystkich poziomach. W tę i z powrotem!". 
Zostałam natchniona!
Często w wywiadach wszelakich pada pytanie: "Jaką książkę zabrałbyś na bezludną wyspę?". A ja to troszkę przeremontuję na rzecz smakowitości i zapytam tak:

Jeśli wiedziałbyś, że podczas pobytu na bezludnej wyspie (powiedzmy tygodniowego, by się nie znudziło!) miałbyś warunki, by przygotowywać i jeść tylko jedną potrawę, to co to by było i dlaczego?

O tak sobie wymyśliłam:) Potrawy nie będą oceniane lecz uzasadnienie. Czas trwania konkursu do północy 10 lipca, wyniki podam wieczorem dzień później. Do tego czasu zbiorę małą komisję, bo jak znam życie wszystkie wypowiedzi będą mi się podobały:)
Są chętni?
Wasze kulinarne plany na pobyt na wyspie zostawcie w komentarzach.
Dołączcie też adres mailowy, bym mogła skontaktować się ze zwycięzcą.


12 komentarzy:

  1. Bedac na bezludnej wyspie, to czasu by mi bylo szkoda na gotowanie. wiec jadlabym tylko i wylacznie banany (mam nadzieje, ze tylko banany na tej bezludnej wyspie rosna). Jesc mozna i w domu tylko raz w zyciu sie jest na bezludnej wyspie - trzeba wykorzystac :-)

    Karina.Swoboda@gmx.de

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym ugotowała zupę pomidorową. Nie tylko dlatego, że bardzo ją lubię i można ją ugotować w miarę szybko, więc nie traciłabym czasu, ale też dlatego, że można ją smakować na wiele sposobów, więc się nie znudzi przez tydzień. Pierwszego dnia zjadłabym mięsko i popiła zupą, drugiego byłaby pomidorowa z makaronem, trzeciego z makaronem i ryżem, czwartego z ryżem, piątego też, bo ryż jest zdrowy, szóstego z zacierkami, a siódmego bym się samej zupki napiła, bo przecież następnego dnia najadłabym się w domu. Poza tym zupa pomidorowa każdego dnia smakuje inaczej i przez tydzień się nie zepsuje...

    elwira_teksty@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja gorąco zachęcam do udziału w konkursie, bo o "Zeszyt" naprawdę warto powalczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Risotto z tym co się akurat nawinie, bo można i na słodko- zrywając banany, na słono- łykając łzy rozpaczy, na ostro ze szczeciniastą trawą ( bo zakładam,że jakś trawa tam rośnie), na zimno, gdy opał się skończy lub zapałki zamokną, na bogato- złotą łyżką, na ubogo- postnie ze złowionym morskim stworem, na smutno- gdy ryż się kończy, na wesoło, gdy na horyzoncie wybawienie .A poza tym LUBIĘ RYŻ!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Można by było zaserwować "pommes frites z buraczkami" !Takie danie podać chciał swoim towarzyszom niedoli w Legii Cudzoziemskiej wspaniały Franek Dolas bohater komedii "Jak rozpętałem drugą wojnę światową".Myślę jednak,że na wyspie byłoby trudno zdobyć niezbędne składniki do ugotowania tak wymyślnego dania-ha,ha.Dlatego też pozostałabym przy zupie kokosowej,gdybym tylko Piętaszka znalazła,który strząśnie z palmy kokosy!
    jolunia559@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja bym zrobiła naleśniki.
    Bo naleśniki uwielbiają wszyscy,
    czy to dzieciaki, czy to starszaki czy też doroślaki.
    Z cukrem, z dżemem, z owocami
    z serem, z mięsem czy też same.
    Co dzień nasze serca pobijają,
    i doskonałe walory smakowe mają.
    Jako, że bezludna wyspa nie może być nudna
    Swym pichceniem skusiłabym piratów.
    Bo jeszcze nigdy nie jedli tak pysznych naleśnikowych smaków :)

    jenusia88@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bliźniakiem zodiakalnym. Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie, ale ogólnie romantyczna, zwariowania natura, łączy się u mnie z twardym stąpaniem po ziemi, przewidywaniem i praktycznością.
    Na bezludną wyspę, przypuszczając, że byłaby ona obfita w owoce, o których można tylko śnić, w ryby, które bez ości i w jakimś cudzie natury wyobraźni same, przygotowane wskakiwałyby na patelnię, jadalne algi morskie, pełne mikroelementów i wiele innych, zabrałabym ryż.
    On świetnie smakuje na słodko, kwaśno, z owocami czy mięsem. Jest lekkostrawny - na wypadek zatruć tropikalnych i innych zemst, prawie Faraona, mimo wszystko "najada" a ponadto daje długowieczność,mądrość i, zapewne pracowitość bo Chińczycy potęgą stoją...
    Szybko się go gotuje, nie wymaga długiego przygotowania, które kolidowałoby mi w czytaniu i, może nawet opalaniu się - gdybym w drodze w główkę się uderzyła, a przy odrobinie blaszki jakiejś, mogłabym pokusić się o prażenie :)
    Ryż, och tak, ryż byłby moim tajnym, fajnym pożywieniem !

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim węzełku wędrownym na plecach byłaby tylko ogromna ilość - taka, jaką zdołałabym unieść - czystej, źródlanej wody. Bez jadła, jak wiadomo, od biedy można dość długo wytrzymać, ale bez wody? Najwyżej trzy dni, nie tydzień! Poza tym organizm ludzki w dużej mierze składa się właśnie z wody, a mózg, choć na co dzień nic na to nie wskazuje - nawet w niemal 90%. Nie jest mi wszystko jedno zatem, czy będę mieć wodę, i jaką :) Zabieram ulubioną. Nie wiemy, czy na bezludnej wyspie są jakieś źródła, ale mając własną pyszną wodę pod ręką, przetrwałabym na niej na pewno. Na początku z zachwytu i pod wpływem adrenaliny w ogóle nie byłabym głodna, przemierzałabym po prostu wyspę wzdłuż i wszerz. Potem, zapewne, odkryłabym jakieś pyszne owoce. Woda i owoce to idealne jedzenie na kolejne dwa, trzy dni! Rozejrzałabym się za orzechami i ziołami, ugotowała miętową (?) jaśminową (?) lub marakujową herbatę. A potem, kto wie, może doszedł by do mych nozdrzy cudowny zapach... ach, to Małgosia pitrasi coś pysznego na plaży! A obok Kinia :) Dziewczyny - co za spotkanie! Mam dla was picie i może trochę wyspiarskich przypraw. Chcecie? Czy mogę się przyłączyć? Dziękuję :) Jej, a któż tam wygląda zza drzew?! Czyżby to była nasza ulubiona Autorka? Moniko - witaj! Od dawna mam ochotę spotkać się w realu w tym zacnym gronie... Na razie to znów tylko spotkanie wśród słów i w wyobraźni, ale od czego jest fantazja?! Od tego, by bawić się na całego... ;) A jeśli cały czas na bezludnej wyspie muszę spędzić sama - to nic. Plaża, morze, cudowne widoki, kolorowe ptaki i parę chwil dla siebie w zupełności mi wystarczą. Wykorzystam ten czas (popijając wodę z Polski) na gromadzenie pomysłów na przyszłość, a po tygodniu na wyspie wrócę cudnie spokojna, opalona, z głową pełną planów i bosko wysmuklona... bo w wodzie jest moc :)
    Pozdrawiam, Dziewczyny - Aldona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jednym słowem każdy coś gotuje a Aldona przychodzi z popitą i leci na sępa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG ależ zagwozdkę zadałaś :) Jak to tylko jedną potrawę? jedną jedyną i aby się nie znudziła ;)
    Mimo że wiele potraw jest moimi ulubionymi (naleśniki pod każdą postacią - na słodko, na ostro, makarony - także pod wieloma postaciami) to.....skoro wyspa, więc dookoła pełno wody. Jak woda to i ryb dostatek. Jak wyspa to wysyp dobroci, owoców egzotycznych i pewnie jakieś poletko można by uprawiać :)
    Hmmm....No i jak ryby (które także uwielbiam) to ŁOSOŚ. Każdego dnia z innym dodatkiem. Raz ze szpinakiem, raz z owocami brzoskwiń, innym razem....i tu już co tylko wyobraźnia podpowie :) Ale Łosoś to jest to :))
    A na deserek wspaniałe egzotyczne owoce prosto z drzew i widok aż po horyzont tak piękny że aż dech zapiera :)
    Ach...i się rozmarzyłam :)
    A wszystko przez Twoją książkę :))
    Ściskam Cię Monia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja na bezludnej wyspie jadłabym w kółko frytki:) A dlaczego? Ano dlatego, że uwielbiam frytule, a na co dzień nie jadam, bo nie za zdrowe... Gdyby z jakiegos powodu frytki nie mogły być to wtedy tylko i wyłącznie tarte jabłka, ale musiałby wtedy być ktoś do towarzystwa i do tarcia jabłek:)

    Pozdrawiam cieplutko:)
    Grazyna

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)