niedziela, 26 października 2014

Zbiór opowiadań "Każdego dnia..." - recenzja

"Każdego dnia los może przynieść nam szczęście. Trzeba tylko umieć patrzeć..." - tak zaczęła swoje opowiadanie Magdalena Witkiewicz. Czym jest szczęście? Dla każdego z Autorów opowiadań zebranych w antologii "Każdego dnia..." to coś zupełnie innego. Autorzy są wyjątkowi. Część nazwisk rozpoznamy od razu, część kojarzymy z mediów i internetu, część zechcemy poznać po przeczytaniu. Co łączy tych ludzi? Uwaga życia.

Rzadko czytam opowiadania. Bo nie lubię? Nie, skądże znowu! Jestem po prostu czytelnikiem długodystansowym. Jestem zaganianą kobietą, czytam z doskoku w ciągu dnia, na dłuższą przyjemność pozwalam sobie przed snem. Lubię powieści, długie historie. Lubię je przerywać, by do nich wrócić. Z każdą nową książką buduję sobie namiastkę stabilności.
Z opowiadaniami jest tak, że zaczynają się z pierwszym łykiem gorącej kawy, a kończą z ostatnim, już zimnym. Nie ma do czego wracać. Zawsze można przeczytać kolejne, prawda? Nie tym razem. Nie w przypadku zbioru opowiadań "Każdego dnia...". Zdarzają się chwile, które budzą emocje lub zatrzymują powodując refleksję, potrzebę zastanowienia się. Takie są te opowiadania. Nie da się ich czytać jednym ciągiem, jedno po drugim. Po skończeniu każdego opowiadania wkładałam zakładkę, zamykałam książkę, odkładałam na stoliczek obok pustej filiżanki i zaglądałam w siebie.

Jolantę Radomską, z racji tego, czym się zajmuję, znałam dotychczas jako Panią Niteczkę. Widziałam, jak rozwija się przez ostatnie lata, jak dopracowuje projekty, jak brnie twórczo do przodu. Wiedziałam, że boryka się z chorobą i że tworzenie jest dla niej pewnego rodzaju terapią. Teraz poznałam inną Jolę. Teraz wiem, jak poważna jest jej choroba, ten smok i wiem, że szycie to nie jakaś tam terapia lecz jej życie. Poznałam niezwykle silną kobietę, nieco szaloną, zabawną. Pisze o codzienności, której my nie znamy, której nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Mogłaby się zamknąć w tym swoim świecie, w tym niezrozumieniu, ale Jola wychodzi z tej skorupy. Jola się nie użala. Jola upada, podnosi się i żyje. I pięknie pisze!

Olga Bończyk zrobiła coś wydawałoby się trywialnego: pokochała siebie. Bohaterstwo? Tak! Ilu z nas patrząc w lustro widzi przyjaciela? Ilu z nas ma ochotę ze sobą porozmawiać, tak szczerze, od serca? Przyznać się do błędów i słabości, opowiedzieć o radościach, zdefiniować szczęście. Zdać sobie sprawę z życia po prostu, z naszego miejsca w nim i z niego w nas. "Bo to wielkie szczęście wiedzieć, do jakiego celu zmierzamy". Po przeczytaniu tego opowiadania wręcz ciągnie nas do lustra. Ja się nie oparłam!

I wreszcie Gabriela Gargaś - inicjatorka projektu uwieńczonego tą książką. Tutaj wielki ukłon i podziękowania. Jak dobrze, że istnieją na świecie ludzie, którzy budzą się z pomysłami lub wpadają na nie pomiędzy jedną codzienną czynnością a drugą i potem je realizują. Gabriela napisała o zwyczajności. Wciąż za czymś tęsknimy, czegoś pragniemy, chcemy więcej, chcemy zmian, emocji, ekscytacji. A wystarczy stworzyć listę zwyczajności, jak zrobiła to Autorka, by mieć się do czego uśmiechać. Pragnijmy, marzmy i tęsknijmy, bo przed nami przyszłość, która jest z natury zaskakująca. Ale bądźmy tu i teraz, bo ono nie jest takie zwyczajne. Ponownie przytoczę słowa Magdaleny Witkiewicz: "Trzeba tylko umieć patrzeć".

Poprzestanę na tych trzech historiach i gorąco zachęcam do poznania reszty. Zapewne dziwnie to zabrzmi, ale można nie przeczytać tej książki. Świat się przecież nie zawali. Jednak jedno Wam powiem - ja, kobieta po lekturze - nieprzeczytanie jej jest dla mnie jak nie wpuszczenie do domu gościa, który stoi na wycieraczce i puka przestępując z nogi na nogę. To jak nie wpuszczenie do życia wartościowego człowieka, a w tym przypadku wielu ludzi. Jak się czuję po przeczytaniu tych opowiadań? Czuję się wzbogacona wartością, jaką daje poznanie człowieka. Czuję się silniejsza, bo jesteśmy tak silni, jak ludzie obok nas. Uśmiecham się na myśl, że ci ludzie ze swoimi historiami pozostaną przy mnie. Tym jest dla mnie ta książka.

Opowiadania łączy to, że każde zaczyna się od słów "Każdego dnia...". We wstępie napisałam, że Autorów łączy uwaga życia. Łączy ich jeszcze jedno: każdy z nich zrzekł się honorarium na rzecz dzieci chorych i niepełnosprawnych wspieranych przez Fundację Marka Kamińskiego, który daje się jeszcze lepiej poznać w swoim opowiadaniu. Człowiek jest taki, jaka jego historia.

Wydawnictwo: Salwator
Data wydania: 2014-10-01
Kategoria: Literatura piękna
Liczba stron: 160
Autorzy: Marek Kamiński, Olga Bończyk, Anna Pawłowska-Pojawa, Magdalena Witkiewicz, Marta Fox, Ewa Foley, Jolanta Radomska, Ewelina Skarżyńska, Przemek Kowalik, Magdalena Steczkowska, Tomasz Żółtko, Małgorzata Warda, Natalia Karcz, Katarzyna Michalak i Gabriela Gargaś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawione słówka:)