wtorek, 30 marca 2010

Prolog do wyciszenia

Do pełni szczęścia brakuje mi ogrzanego słońcem hamaka na balkonie. 
Nie powiem, żeby wiklinowy fotel bujany na niewielkim tarasie w domku przysiadłym w lesie rozśpiewanym ptasim świergotem na spółkę z ogrodem pachnącym mieszanką jaśminu i rozmarynu przelał by czarę. Ani talerzyk w angielskie róże przykryte przez cantuccini czekające na zanurzenie w kieliszku półwytrawnego czerwonego wina. Ani najnowsza powieść Janathana Carolla, która wreszcie doczeka się uchylenia okładki. Ani dochodzący z domu zapach smażonych warzyw mieszanych na patelni nie przeze mnie.
Powiedzmy, że pół królestwa za ogrzany słońcem hamak na balkonie.
Tymczasem leżę w łóżku, zajadam migdały i napawam się myślą o tym, że za chwilę wyciszę telefon, a jutro obudzę się, kiedy się obudzę.
Zamówienia, przygotowania do dwudniowego kiermaszu i sam kiermasz. Wszystko to cudowne minuta po minucie. Ale dziś obudziłam się jako ten przekłuty balonik. Dziś zabrakło czasu na odpoczynek: zaległości biurowe, zaległe maile, pakowanie przesyłek, bieg na czas na pocztę, pranie, wołające wody kwiaty, na kolanach laptop na spółkę ze stęsknionym kotem. 
Ale jutro...
Jutro wyspanie.
A wieczorem jeszcze jeden kiermasz.

2 komentarze:

  1. Już blisko, co raz bliżej świąt. Wyśpisz się i odpoczniesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze trochę cierpliwości - a odpoczniesz po ciężkich dniach pracy - czego Ci z całego serca życzę. Trzymaj się - pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)