niedziela, 13 czerwca 2010

Letnie dni


Upały cudowne. Woda mineralna zamieszkała w miednicy z zimną wodą w łazience, bo lodówka zastawiona dzbankami z mrożoną zieloną herbatą z cytryną i butelkami maślanki. Kot uprawia wędrówki domowe w poszukiwaniu chłodniejszego miejsca od tego, który chwilę wcześniej zagrzał swoim futerkiem. Pranie schnie w oka mgnieniu. I w oka mgnieniu brązowi się skóra na nogach wystawionych z ogromną przyjemnością na balkon, podczas gdy łapki zajęte szyciem.
Dni piękne. Truskawkowe. Gdy świat zanurza się w truskawkowej magii, nic innego godnego skonsumowania dla mnie nie istnieje. Bywa, że przypłacam to dziwnym bulgotaniem w żołądku, ale to takie wiosenne granie.
Dziś jednak stęskniona działań kuchennych postanowiłam zaszaleć. Upiekłam dawno nie pieczony pasztet z pieczarek. Nie chciał wyjść, jak to zwykle czyni, w całości, więc wylądował w lodówce w blasze jako pasztet do smarowania. Ważne, że pyszny.
Za chwilę wstawiam do piekarnika moje pierwsze w życiu chlebki pita. Już wiem, już pogodziłam się z faktem, że raczej nic z nich nie wyjdzie. Pita rośnie trzy razy po godzinie w różnych formach: po zagnieceniu w kuli, po kolejnym zagnieceniu w kształcie kuleczek i po rozpłaszczeniu na placki. Moje ciasto w żadnej z postaci ani drgnęło. Nie wiem, czy drożdże złośliwe, czy kuchnia się na mnie obraziła.
Daję szansę chlebkom pita-jeśli jej nie wykorzystają, to ja się obrażę. Jestem kobietą, wolno mi!

3 komentarze:

  1. To ja chcę przepis na chlebki pita :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę bardzo, oto przepis na chlebki pita: http://szufladakuchenna.blogspot.com/2010/06/chlebki-pita.html
    Nie musiałam się obrażać, bo wyszły niezwykłe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Monisiu podziwiam Twoje zacięcie kulinarne - pasztet z pieczarek mnie zainteresował, nie znam przepisu - podrzuć uprzejmie. Chlebków nigdy nie piekłam - gratuluję, że Ci się udały.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)