wtorek, 11 listopada 2014

Z cyklu: podsłuchane

Podsłuchujecie czasem rozmowy w miejscach publicznych? Wiem, wiem, to nie podsłuchiwanie lecz bycie świadkiem:)
Czasem zdarzają się takie rozmowy, że aż kusi, by wyciągnąć notes i długopis z torebki i dyskretnie zapisać. Zostałam skuszona! I dzielę się.

Miejsce akcji: komunikacja miejska.
Bohaterowie: dziewczynka i chłopczyk w wieku około lat czterech.

- Marzę o tym, by wszystko było zielone, z waty cukrowej i by wszystko można było zjeść. Ty też o tym marzysz?
- Ja marzę o tym, by być na poczcie.
- Takiej z waty cukrowej?
- Może być normalna. Bo ja lubię znaczki.

2 komentarze:

  1. aaaa.... roztopiłam się :))
    (a ja właśnie dopiero co czytałam dzieciom do snu "Dyzia marzyciela" ;) )

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Czasem nie trzeba zbytnio się wysilać w podsłuchiwaniu,bo ludzie tak głośno rozmawiają.....
    Rozmowy dzieci są szczególnie zaskakujące:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)