Wczoraj poznałam Kogoś. Kogoś przez duże "K". Zdecydowanie!
To znajomość ewaluacyjna (nowe hasło do słownika polszczyzny). Znajomość zaczęła się od miłości Mamy do sztuki. Nauczycielka z wielkim sercem, miłośniczka poezji, opery, teatru czyli wszystkiego, co piękne. Często organizowała wycieczki do miejsc sztuką pachnących, tych miejsc zaczarowanych, tych, co to uśmiech i zauroczenie potrafią przyspawać do najbardziej przyziemnej duszy. Dzięki tym wycieczkom miałam święta więcej niż dwa razy w roku. Mama zwalniała mnie z lekcji, prasowała najlepszą sukienkę, wplatała w warkocze błyszczące wstążki w groszki, przed wyjściem poprawiała moje podkolanówki i wywoziła autokarem pełnym młodzieży w te miejsca magiczne.
Potem, gdy już przestałam zakładać podkolanówki i z mojej szuflady zniknęły wstążki, odkładałam pieniążki od Mamy, które wciskała mi w niedzielę wieczorem przed odjazdem do internatu i kupowałam za nie bilety do teatru, opery, filharmonii i do kina. I napatrzeć się nie mogłam tymi cielęcymi oczkami.
I chyba Los o tym wiedział, bo znalazłam pracę w pracowni plastycznej Teatru Muzycznego. Ukochana praca! To tak, jakbym codziennie z domu szła do domu. Pomiędzy malowaniem a szyciem, nawlekaniem a klejeniem, wycinaniem a formowaniem wymykałam się na drobne chwile, by popodglądać próby. Czy muszę pisać o moim szczęściu?!
A wczoraj poznałam Kogoś. Kogoś, kogo głos przez lata mnie magnetyzował. Kogoś, kto nie tylko ma talent, piękny głos, ale wielkie serce. Paulo Coelho w "Alchemiku" napisał, że w oczach tkwi siła duszy. Szkoda, że nie możecie spojrzeć w te oczy!
Wczoraj poznałam Kogoś przez wielkie "K". Kobietę. Krystynę.
Dziękuję Ci Krysiu:)
To znajomość ewaluacyjna (nowe hasło do słownika polszczyzny). Znajomość zaczęła się od miłości Mamy do sztuki. Nauczycielka z wielkim sercem, miłośniczka poezji, opery, teatru czyli wszystkiego, co piękne. Często organizowała wycieczki do miejsc sztuką pachnących, tych miejsc zaczarowanych, tych, co to uśmiech i zauroczenie potrafią przyspawać do najbardziej przyziemnej duszy. Dzięki tym wycieczkom miałam święta więcej niż dwa razy w roku. Mama zwalniała mnie z lekcji, prasowała najlepszą sukienkę, wplatała w warkocze błyszczące wstążki w groszki, przed wyjściem poprawiała moje podkolanówki i wywoziła autokarem pełnym młodzieży w te miejsca magiczne.
Potem, gdy już przestałam zakładać podkolanówki i z mojej szuflady zniknęły wstążki, odkładałam pieniążki od Mamy, które wciskała mi w niedzielę wieczorem przed odjazdem do internatu i kupowałam za nie bilety do teatru, opery, filharmonii i do kina. I napatrzeć się nie mogłam tymi cielęcymi oczkami.
I chyba Los o tym wiedział, bo znalazłam pracę w pracowni plastycznej Teatru Muzycznego. Ukochana praca! To tak, jakbym codziennie z domu szła do domu. Pomiędzy malowaniem a szyciem, nawlekaniem a klejeniem, wycinaniem a formowaniem wymykałam się na drobne chwile, by popodglądać próby. Czy muszę pisać o moim szczęściu?!
A wczoraj poznałam Kogoś. Kogoś, kogo głos przez lata mnie magnetyzował. Kogoś, kto nie tylko ma talent, piękny głos, ale wielkie serce. Paulo Coelho w "Alchemiku" napisał, że w oczach tkwi siła duszy. Szkoda, że nie możecie spojrzeć w te oczy!
Wczoraj poznałam Kogoś przez wielkie "K". Kobietę. Krystynę.
Dziękuję Ci Krysiu:)
Oj...kochana szczęściara z Ciebie! Ja kocham moich rodziców ponad życie i wiem, że są najlepsi jakich można sobie wyobrazić,ale prawda jst taka, że świat sztuki byl zawsze dla nich odległy, nieznany.. U mnie było zupełnie inaczej, to ja gdy dorosłam baralam mamę za rekę i szłyśmy z ogromnymi emocjami na swoje pierwsze spektakle, wystawy, koncerty..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się zarazić Mimi miłością do sztuki i piękna!
A co do Pani Krysi...nie znam jej, ale skoro tak piszesz to musi byc napradwę cudowną osobą :) cieszę się Twoim szczęściem i przesyłam uściski!!!
i ja się cieszę Kochana:D grunt to nie znaleźć kogoś a sprawić aby on zauważył ciebie:)
OdpowiedzUsuń3maj się :)