sobota, 28 sierpnia 2010

Wieczór w Anglii

Wczoraj o mały włos głowy mi nie urwało. Tak wiało!
Od tego kataklizmu uchronił mnie jedynie fakt, że nie wybierałam się na dwór, bo dochodziła 23-cia i właśnie pakowałam się do łóżka z laptopem po długiej gorącej kąpieli.
Jesień się zbliża jak nic. A pogoda nas trochę porozpieszczała, nie mając na względzie tego, że ludzie są skłonni do przeżywania szoków. Zanim zaczną grzać, znów przyjdzie śnić kolorowo w różowych skarpetkach. Lub tych grafitowych wydzierganych przez Przemka na drutach. 
Kot od dwóch dni kicha. Dziś o siódmej rano opluł mi śliwki. Resztę dnia spędził na stoliku wiklinowym, a dokładniej na półce z gazetami pod blatem. Upodabnia się do swojej pani, która w chwilach słabości wybiera samotność i unika litości. Stolik jest przykryty sięgającym podłogi zielonym obrusem. Koci namiot? Bynajmniej. Raczej kichający stolik. Za pierwszym razem mało ducha nie wyzionęłam. Na szczęście człowiek posiada zdolność przywykania do największych dziwactw.
Nie bez powodu zapakowałam się z laptopem do łóżka. Wraz z wielkanocnymi życzeniami od niezwykłej Pani Madzi przyszła płytka z filmem. Pani Madzia uważała, że skoro szyję króliki i próbuję swych sił w pisaniu książeczki dla dzieci, muszę obejrzeć "Miss Potter". Od świąt minęło kilka dobrych miesięcy-tych zapracowanych, a wczoraj poczułam się potwornie zmęczona. Zamiast pójść spać, postanowiłam przenieść się do wiktoriańsko-gregoriańskiej Anglii na przełomie XIX i XX wieku. 
Wspaniałe miejsce na odpoczynek! Rozległe, porośnięte trawą wzgórza. Do towarzystwa cudowna Renee Zelweger w swoim staropanieństwie, z idealnie wyuczonym gestem zaciskania ust, z pasją, z chęcią-popartą działaniem-spełniania marzeń. Sztywna przyzwoitka, której czujność łatwo uśpić dolewając brandy do kawy. Rodzice hołdujący podziałom społecznym. Fantastyczne stroje (ach, czasem tak mi się marzą) i fryzury (te mniej). I zabawne akwarelowe zwierzątka namalowane przez Beatrix, które wiercą się i puszczają oczka:)
Odpoczęłam. Dziękuję Pani Madziu!

3 komentarze:

  1. Mam Cię kochana. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A no znalazłaś Kochana:)
    Bardzo się cieszę!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Monisiu po powrocie z wakacyjnych wojaży z moją wnuczką. Czy Ty gdzieś wyjechałaś, czy to choroba Cię rozłożyła na dłużej? Nie będę się wymądrzać na temat filmu, którego nie znam ale powiem, że też lubię oglądać filmy o tamtym XIX-wiecznym świecie. Pozdrawiam Cię cieplutko - poczytam jeszcze trochę Twoich zaległych postów, abym była na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)