niedziela, 23 sierpnia 2009

Deszcz

No to się rozpadało. Tym razem telewizja nie kłamała. Rozszalał się Łobuz Deszcz w środku nocy. Uwielbiam to. Budzi delikatnie dudniąc w blaszany parapet, a chwilę potem nie zmieniając nic, tym samym usypia. Mokra melodia.
Podczas deszczu ciśnienie spada. Widocznie nie zawsze, bo sąsiadów dziś ogarnęło szaleństwo. Ciśnienie skoczyło, energii przybyło. Kilka rodzin krzykliwie zepsuło sobie dzień. A może coś więcej. Może gdzieniegdzie bezpowrotnie. Słowa, słowa odbijały się od bloków i szybowały niesione przez oczyszczone kroplami powietrze. Powyciągali z szuflad zapalniki, trzaskały zapałki i Bum!
Zamiłowania do niektórych dziedzin sportu nie rozumiem. Nie czuję.
A może to niechęć do spacerów w deszczu? Szkoda. Nawet mój kot lubi deszcz. Kot wie, co dobre.
Udało mi się nadrobić zaległości w papierach przyniesionych z pracy. Jak zwykle w ostatniej chwili. Ale miałam też kilka innych rzeczy na wczoraj. Wszystko już poza mną i dobrze mi z tym. Jeszcze tylko kilka maili i zanurzę się pościeli w kratkę i w książce.
Miłego wieczoru:)

1 komentarz:

  1. No widzisz a ja wręcz przeciwnie nie lubię deszczu.Ale za to lubię powietrze które się roznosi jak przestaje padać,no sama przyjemność :)

    Pozdrówka Moniu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)