Julia doczekała się sesji fotograficznej. Pozowała dystyngowanie:)
Oto ona

Julia nie ma stópek. Paluszków. Ma kuleczkowe zrosty. Zastanawialiśmy się w biurze, co mogło być przyczyną. Właściwie mogły być dwie, choć pojawiła się i trzecia w ferworze przypuszczań. Julia albo nóżki przemroziła, albo spaliła na drutach wysokiego napięcia. Trzecia - ostrzegam głupia, lecz trudno się zatrzymać w domysłach, w rozmyślaniach nad tragizmem, przyhamować - wyknuliśmy dostanie się pod pociąg, samochód lub inny pojazd - może latający?
Rozmyślanie o tragizmie jej losów wzięła się też stąd, że zawsze przylatuje z pewnym przystojniakiem. Są nierozłączni. I stąd też jej imię. Szukaliśmy w historii i literaturze par tragicznych kochanków zaczynając od Romea i Julii i koniec końców na nich kończąc, bo ani średniowieczna Izolda, ani szekspirowska Lady Makbet, ani inne imię do niej nie pasowało Jest zbyt efemeryczna.



efemeryczna Julia..niesamowita :) Po pierwsze Moniu prześliczne zdjęcia, po drugie wueielbiam Twój styl pisania, po trzecie Julia jest przepiękna!!! :***
OdpowiedzUsuń:)miło poznać Julię:) rzeczywiście piękna gołębica:) przy kołnierzu ma takie fioletowe...przebłyskuje jej tam na fioletowo...nie wiem czy to wszystkim tak czy tylko tej???:)
OdpowiedzUsuńHmm..Julia najprawdopodobniej straciła paluszki w wyniku awitaminozy. Jest to częsta przypadłość miejskich gołębi, które odżywiają się czym popadnie. Nie ma to jednak jak w gołębniku pod opieką człowieka.
OdpowiedzUsuń