środa, 20 stycznia 2010

Nie taki diabeł straszny

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Ja delikatnie sparafrazuję: wszystko dobre, co się kończy. Trudny tydzień miałam, choć niezwykle miły. To był tydzień bez oddechu. Powietrzem zaciągnęłam się wczoraj po powrocie z poczty, skąd pięć wielkich pudeł pełnych aniołów wszelakich i króliczków popłynęło w świat. Przez tydzień zapełniałam je powoli-troszkę tu, troszkę tam, by uchronić się przed wyrzutami sumienia, że na to pudło czekają i na tamto. Sprawiedliwość przede wszystkim.
To zaciągnięte po powrocie z poczty powietrze szybko ze mnie zeszło. Ze szczęścia i dobrze spełnionego obowiązku chyba. Więc by w zupełnie sflaczały balonik się nie zamienić, zabrałam się za pracę fizyczną inaczej. W pokoju Syna nowy mebel zamieszkał. Regał jak się patrzy. Z tym że jeszcze wczoraj znajdował się w pięciu pudłach. (Prześladuje mnie te pięć pudeł...). Jednym słowem: wyzwanie.
Kilka dobrych godzin zajęło nam złożenie. Ja byłam kierownikiem z instrukcją w ręku (swoją drogą: kto to pisze?!), Syn szczęśliwie pracującym przyszłym posiadaczem regału. Posiadaczem przyszłego regału.
-Ile tu śrubek! Za dużo.
-A pewnie, że za dużo, bo każdy producent wie, że dobry mechanik to ten z jedną śrubką po skończonej pracy.
-Podnoszą nam morale?
-Podnoszą morale.
Nasz debiut już stoi dumnie w pokoju. Wnioski:
1. Nikt nie zatrudniłby nas do składania mebli. Zwłaszcza przy płatności za godzinę.
2. Nawet jeśli instrukcja jest głupia aż boli, należy jej się trzymać-oszczędność czasu, sił i rozczarowań.
3. Producent-nawet ten najżyczliwszy-nie jest stworzony do podnoszenia morale. Zabrakło jednej śrubki.

5 komentarzy:

  1. A ja jak składałem meble to mi trochę śrubek zostało i zastanawiało mnie to bardzo. Teraz dzięki Tobie już wiem że dobry ze mnie fachowiec ;))) Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również nikt nie zatrudniłby do składania mebli - a śrubki zostają mi zawsze :)
    Ale instrukcje są naprawdę głupie - choć ostatnio składałam ikeową witrynę i fotel i tam instrukcja była - o dziwo - czytelna. Choć mój ślubny ma na ten temat odmienne zdanie. No ale to on trzyma śrubokręt...

    OdpowiedzUsuń
  3. Faceci nigdy nie czytają instrukcji.Potem robote trzeba 2 razy wykonać.Mój mnie nigdy nie słucha, bo baba racji nie ma.Na konie musi mi ją przyznać....Ostatnio składałam meble kuchenne.Mąż malował kuchnie.My z córką...poskładały te meble.Z jedną szafką był problem.Wyszła zupełnie odwrotnie i do góry nogami...nie przyznałyśmy się Mojemu.Szybko przerobiłyśmy ją.Śmiechu było co niemiara.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też śrubki nie zostają, prędzej brakuje, ale osobiście uwielbiam składanie mebli. Kiedyś nawet posunęłam się do samodzielnego zrobienia szafy i komód, tzn ja zaplanowałam, rozrysowałam, pan stolarz poprzycinał deski, a inni potem się z tym męczyli żeby poskładać. Szafa od lat kilku stoi do dziś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mebli, to ja już nie składam, ale zdarza się, że jestem proszona o pomoc przy składaniu robotów, jakichś mikserów lub nawet ustawiania programów w nowo kupionym telewizorze. Po prostu umiem czytać między wierszami "głupawych" instrukcji.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawione słówka:)