Codziennie jestem gościem na poczcie. Lepię, maluję, lakieruję, szyję, pakuję i na pocztę. Powinnam dostać kartę stałego klienta. Oddałabym wszystkie zniżki, jeśli tylko nie musiałabym przyklejać znaczków. Zastanawia mnie, dlaczego nie można po prostu przystawić pieczątki z odpowiednim nominałem. Pewnie narodził się dylemat: wycinka lasów czy upadek fabryki znaczków. A może chodzi o to pac! i już, a co zrobić z resztą czasu? Panie na poczcie zachowują się jakby łykały antidotum na kawę. Terrarium z żółwiami. Ale uprzejme te żółwie:)
Dziś postanowiłam przespacerować się na pocztę po zmierzchu. Piękny ten świat! Ten mróz może troszkę przesadza, ale urok śniegu działa jak balsam na zmarznięte dłonie.
I tak szłam sobie powolutku.
A wieczór pełen sprzeczności:
Szłam powolutku, a mijający mnie ludzie niemal biegli do ciepłych domów.
Spacer mnie orzeźwił i jednocześnie uśpił.
Do kominka wkropiłam kilka kropli olejku śliwkowego i kilka czekoladowego, a mam ochotę na czereśnie.
(zdjęcie robione telefonem, więc jakość...)
Monisiu spostrzeżenia masz rewelacyjne - fakt, dużo prościej byłoby postukać datownikiem , ale jak świat światem na poczcie zawsze znaczki były. Podejrzewam, że i długo pozostaną - a żółwie tempo? Kochana przecież im za akord nie płacą, swoje godziny muszą odsiedzieć - klientów im nie zabraknie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękny spacer- zdjecie calkiem udane :)) Pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńW niektórych krajach tak właśnie jest, tylko stempel. Bardzo ciekawy i miły blog. A co tak wysyłasz wciąż?
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis do ulubionych, zaraz zaglądnę sobie co tak nosisz na tą pocztę co dnia :)
OdpowiedzUsuńjestem za stempelkami!!!
OdpowiedzUsuń